Reżyser: Krzysztof Łukaszewicz
Premiera: 2024-04-05
Kraj: Brak informacji
Ocena PG: Brak informacji
Czas trwania: 2 godzin 2 minut
Kategoria: Dramat, Historyczny
Występują:
Zastanawiasz się, gdzie obejrzeć „Czerwone maki (2024)” cały film online? Po obejrzeniu „Karbali” byłem przekonany, że Krzysztof Łukaszewicz może nie zawsze daje sobie radę ze scenami dialogowymi czy inscenizacją, ale sceny batalistyczne kręci jak nikt w kraju! Po „Czerwonych makach” czym prędzej zmieniam tę opinię. Tak złych scen bitew nie widziałem chyba nigdy w życiu. A to dopiero początek problemów tego filmu.
Dialogi są nie tylko drętwe, ale momentami wręcz komiczne w swojej sztuczności. Postaci, które miały być głęboko zarysowane i pełne emocji, wypadają płasko i bez wyrazu. Nie pomagają tu nawet znani aktorzy, którzy zdają się równie zagubieni w tym chaotycznym scenariuszu.
Scenografia i kostiumy, które mogłyby ratować film, również pozostawiają wiele do życzenia. Widać, że budżet był ograniczony, ale to, co udało się stworzyć, wygląda bardziej jak szkolna inscenizacja niż profesjonalna produkcja filmowa. Efekty specjalne, zamiast dodawać realizmu, tylko potęgują uczucie taniości i amatorszczyzny.
Muzyka, która mogłaby stanowić tło emocjonalne dla opowieści, jest zbyt nachalna i nieadekwatna do wydarzeń na ekranie. Zamiast budować napięcie, jedynie irytuje i odciąga uwagę od fabuły.
Jeśli liczyłeś na emocjonującą opowieść wojenną z dobrze zrealizowanymi scenami walk, niestety, „Czerwone maki” rozczarowują na całej linii. To film, który mógł mieć potencjał, ale zabrakło mu spójnej wizji i wykonania.
Są w naszej historii takie wydarzenia, które wydają się filmowym samograjem. Niewiele trzeba wymyślać, bo dramatyzmu jest w nich pod dostatkiem, bohaterowie wielcy, ich znaczenie dla losów kraju bezsprzeczne. Nie ma wątpliwości, że jednym z takich epizodów jest bitwa pod Monte Cassino. Sławione w pieśniach, honorowane nazwami ulic i szkół. Wydarzenie, które wryło się w narodową podświadomość. Nawet jeśli nie do końca wiemy, co się tam wydarzyło.
Scenariusz takiego filmu pisze się niemal sam. Dramatyzm wydarzeń historycznych był bowiem tak wielki, że wystarczyłoby przepisać raporty, dokumenty czy wspomnienia. Same fakty ułożyłyby się w kino mrożące krew w żyłach. Jak to się więc stało, że „Czerwone maki” w najmniejszym stopniu nie są w stanie zaangażować, bohaterowie bardziej drażnią niż imponują, a warstwa historyczna jest tak nieczytelna? Wydaje się, że powodów jest co najmniej kilka: brak dramaturgii, fatalna fabuła i niewiarygodnie zła batalistyka.
Twórcy patriotycznych filmów historycznych uwielbiają dopisywać do autentycznych wydarzeń zmyślone historie, które mają dostarczyć opowieści bohaterów i fabularnej struktury. Wszystko to w imię podkręcenia emocji. Tak było choćby w „Orlętach. Grodnie ’39” Łukaszewicza. Tak samo jest w „Czerwonych makach”. Problem w tym, że całkowicie zmyślona historia krnąbrnego Jędrka nie spełnia swojego zadania.
Od początku wiadomo, że Jędrek to niepokorna dusza, ale swój chłop. I cóż, dwie godziny później wiemy o nim dokładnie to samo. W międzyczasie chłopak dociera pod Monte Cassino, które ma zdobyć armia generała Andersa. Jędrek jest kreowany na kogoś przypominającego adwokata diabła, nazywający wszystkich, którzy idą w bój, „frajerami”. Niestety bliżej mu do chłopka roztropka.
Największym problemem historii Jędrka jest to, że zabiera czas wątkom nieco ważniejszym – bitwie i żołnierzom. Sceny batalistyczne są może dwie. Żołnierze głównie cierpią w szpitalach polowych, a Anders drapie się po łysej głowie i duma.
W miarę jak fabuła się rozwija, odczuwamy coraz większy niedosyt szczegółowych opisów walk i heroicznych zmagań na froncie. Zamiast tego, większość uwagi skupia się na cierpieniach żołnierzy po bitwach, co, choć ważne, nie oddaje pełni dramatyzmu wojennych zmagań. Sceny bitewne, które mogłyby być pełne dynamiki i napięcia, są zredukowane do zaledwie dwóch epizodów. Tymczasem dowódca Anders, zamiast podejmować kluczowe decyzje, zdaje się być bardziej zajęty swoimi myślami i drapaniem się po łysej głowie, co sprawia, że jego postać traci na autorytecie i znaczeniu.
Takie podejście do opowiadania historii sprawia, że całość traci na intensywności i dramatyzmie. Czytelnik, zamiast być wciągnięty w wir wydarzeń i poczuć ciężar wojennej rzeczywistości, zostaje zmuszony do śledzenia mniej istotnych wątków. W rezultacie, choć historia Jędrka ma swoje momenty, nie spełnia oczekiwań tych, którzy szukają w niej głębszego zrozumienia wojennych realiów i heroizmu żołnierzy na froncie.
W scenach batalistycznych nie widać literalnie nic. Łukaszewicz kręci te same wydarzenia jednocześnie z wielu stron, co w teorii mogłoby być ciekawym zabiegiem, ale w praktyce okazuje się chaotyczne i dezorientujące. Kamera raz jest ekstremalnie roztrzęsiona, co sprawia, że trudno zorientować się w sytuacji na ekranie, a innym razem reżyser subiektywizuje ujęcia, umieszczając kamerę na lufie karabinu, co nadaje scenom pewnej intymności, ale nie pomaga w zrozumieniu całości. Dodatkowo, używa obiektywu szerokokątnego, który wprowadza jeszcze więcej zamieszania. Obrazy teoretycznie powinny się dopełniać, tworząc spójną narrację, ale w praktyce wzajemnie sobie przeczą, rozmijają się i są bardzo źle zmontowane, co powoduje, że widz traci orientację i nie jest w stanie śledzić akcji.
Na dodatek tempo montażu jest tak szybkie, że pojedyncze ujęcia roztapiają się w sieczce przepływających obrazów, które niewiadomo co przedstawiają i jaki mają sens. W rezultacie widz ma trudności z nadążeniem za akcją, co sprawia, że całość staje się chaotyczna i trudna do zrozumienia. Zamiast budować napięcie i emocje, takie szybko zmieniające się ujęcia powodują jedynie dezorientację i znużenie. A to dramaturgii scen bitewnych zdecydowanie nie pomaga.
Zamiast wciągać widza w wir wydarzeń, takie podejście raczej odbiera im intensywność i głębię, przez co trudno jest zaangażować się emocjonalnie w to, co dzieje się na ekranie. Widz, zamiast przeżywać każdą chwilę i czuć napięcie rosnące z każdą kolejną sekundą, zostaje wrzucony w wir obrazów, które nie pozwalają na zbudowanie żadnego emocjonalnego połączenia z postaciami czy sytuacją.
Dodatkowo, brak klarowności w narracji wizualnej powoduje, że momenty, które powinny być kulminacyjne, stają się jedynie kolejnym elementem wizualnego chaosu. W efekcie nawet najbardziej spektakularne sceny tracą na swoim znaczeniu, ponieważ widz nie jest w stanie w pełni docenić ich złożoności czy piękna.
Zamiast skupić się na detalach, które mogłyby wzbogacić doświadczenie oglądania, film stawia na ilość, a nie jakość. Przez to, nawet najbardziej oddani fani kina akcji mogą poczuć się zawiedzeni, gdyż zamiast epickich scen bitewnych otrzymują jedynie zlepek szybko zmieniających się kadrów, które nie pozwalają na pełne zanurzenie się w fabule.
W końcu, taki sposób montażu może prowadzić do tego, że widzowie będą czuć się zmęczeni i sfrustrowani, zamiast podekscytowani i zaangażowani. Film, który miał potencjał być emocjonującą przygodą, staje się przez to trudnym do przebrnięcia chaosem, który zamiast dostarczać rozrywki, jedynie męczy.
Jedno Łukaszewiczowi trzeba oddać – miał szczątkowy pomysł na konceptualizację bitwy pod Monte Cassino. Interesuje go bowiem kwestia ceny, jaką należy zapłacić za honor i ojczyznę. Zalążek pomysłu więc jest, ale reżyser nie potrafi go rozwinąć ani postawić celnych pytań. Wydaje się, że brakuje mu głębokiego zrozumienia kontekstu historycznego i emocjonalnego, który mógłby nadać tej opowieści prawdziwej głębi i autentyczności. Choć stawia przed sobą ambitne wyzwanie, nie udaje mu się w pełni oddać złożoności moralnych dylematów, z jakimi musieli zmagać się żołnierze. Można odnieść wrażenie, że Łukaszewicz zapomina o ludzkim aspekcie swojej historii, skupiając się bardziej na samym akcie heroizmu, a mniej na indywidualnych przeżyciach i motywacjach poszczególnych bohaterów. W efekcie jego wizja pozostaje powierzchowna i nie angażuje widza na głębszym poziomie.
Pytanie zatem brzmi: czy nadal powinniśmy kręcić tak jednowymiarowe kino historyczne? Odpowiedź wydaje się oczywista.
Warto skorzystać z wyszukiwarki linków do filmów i seriali: https://showvod.pl/gatunek/wojenny/.
Naprawdę świetna jakość całego filmu! Zdecydowanie lepsza niż na innych serwisach..
Uff, już myślałam że to fejk. Jak ktoś ma problem to piszcie PW lub komentarz
Opłaca się rejestrować?
Tak, wszystko działa. Tylko należy poprawnie utworzyć konto. Polecam Serdecznie!
Dzięki!
Nie wierzyłam, ale faktycznie działa. Polecam spróbować!
Właśnie skończyłam oglądać i jestem zachwycona! Polecam!
Trudno znaleźć coś bez lagowania.
Genialnie, że trafiłem na tę stronę. Wszystko działa jak należy.
Nie spodziewałem się, że tak łatwo można znaleźć ulubione filmy.